Próżnia doskonała to stan hipotetyczny. Nawet w przestrzeni międzygalaktycznej gdzie cząstek jest najmniej, pojawiają się średnio w ilości jednej cząstki na 1 cm³. Nie istnieje miejsce, w którym nie ma niczego. Nie jest możliwym, aby takie miejsce powstało. W przeciwnym razie byłby to niebyt.
Za próżnie uznaje się przestrzeń, w której pomiędzy cząstkami nie występują oddziaływania silne, a jedynie słabe. W próżni obecne są pola kwantowe, dlatego że wypełniają one każde miejsce w czasie i przestrzeni. Bez wyjątków. W próżni odbywa się niekończący się taniec oddziałujących na siebie cząstek. We wszechświecie nie istnieje zatem próżnia, nie istnieje pustka, nie istnieje nicość, nie istnieje niebyt. Kosmos to miejsce, w którym bezustannie coś się dzieje nie tylko w makro, ale i mikroskali.
Według mnie Próżnia tylko pozorne NIC. Mam wrażenie, ze światło mogłoby mieć inną prędkość w „innej” próżni. To, czego nie widzimy, nie oznacza, że tego czegoś nie ma. Już się mówi o załamaniach praw fizyki. Wszystkie oddziaływania mają jedną część wspólną i genezę, z jakichś przyczyn „rozdzieliły” się. Jeszcze niejednego się dowiemy i niejedno nas „przerazi”.
A w ogóle czym jest czas? Czymś, co mierzymy na podstawie tego, co tylko widzimy, czyli powtarzających się obserwowalnych subiektywnie zjawisk.